niedziela, 7 czerwca 2015

MÓJ PRZYJACIEL PIES - Magdalena Gasztych


 
          Pewnego razu była sobie dziewczynka, która chciała mieć przyjaciela. Długo myślała, czy to ma być człowiek czy zwierzę. Powiedziała do siebie: Może człowiek? Poszła na plac zabaw. Na zjeżdżalni było bardzo dużo dzieci, więc poszła na zjeżdżalnię. Bała się zapytać dzieci, czy będą chciały zostać jej przyjaciółmi. Poszła do piaskownicy, ale niestety ta sama sytuacja. Wróciła do domu i powiedziała: Teraz to na pewno musi być zwierzę. Ale jakie? 

Pies! Bardzo lubię psy. Nie mogła iść do sklepu zoologicznego, bo nie miała pieniędzy. Postanowiła poprosić rodziców, aby jej kupili psa. Najpierw zapytała mamę, a mama odpowiedziała: Nie mamy tyle pieniędzy, aby kupić psa. Dziewczynka następnego dnia rano wzięła plecak, zapakowała do niego kilka sukienek, bieliznę, poduszkę i smycz i wyruszyła na poszukiwania psa. 
Wędrowała przez wioski i miasta. Widziała bardzo dużo kotów, ale psa ani jednego. Zobaczyła jednego psa, ale okazało się, że pies biegnie przed właścicielką. Smutna ruszyła w dalszą drogę. Szła długo, więc ją nogi rozbolały. Tuż przed sobą miała las i leśniczówkę. Powiedziała: Zatrzymam się i się prześpię. Zmęczona daleką i długą wędrówką spała do ranka następnego dnia. Z pierwszymi promieniami słońca obudziły ją lekkie, delikatne i przyjemnie wilgotne liźnięcia. Alicja, bo tak miała na imię dziewczynka, początkowo myślała, że to sen, ale gdy otworzyła oczy, zobaczyła przed sobą małego wilczka, którego mamę zastrzelili myśliwi. Alicja nadała wilczkowi imię Bruno.
Bruno okazał się miły, wesoły i potulny. Alicja bardzo polubiła szczeniaka. Alicja i Bruno byli bardzo dobrymi przyjaciółmi. Alicja znalazła koszyk i postanowiła zbierać jagody i grzyby do suszenia. Kiedy pozbierała wszystkie jagody i grzyby, zaczęła zbierać patyki dla Bruna. Alicja zaniosła patyki do leśniczówki, a Bruno niósł w pyszczku koszyk z grzybami i jagodami. Kiedy wszystko zanieśli do leśniczówki zaczęli zajadać: Bruno patyki, a Alicja jagody. Potem Alicja zaczęła wieszać grzyby na lince. 
Następnego ranka, gdy grzyby się wysuszyły, Alicja zabrała grzyby, obudziła Bruna i wyruszyli w drogę do domu. Szli dzień, a potem dwa. Była jesień. Gdy wrócili, rodzice serdecznie uścisnęli Alicję, a Alicja zapoznała ich z Brunem.

Minęła jesień i przyszła zima. Bruno i Alicja miło spędzali czas. Gdy zima minęła, nastała wiosna. Alicja i Bruno często wychodzili na spacery. Pewnego ranka Bruno  wyszedł sam na spacer, ale wrócił z suczką. Alicja się ucieszyła. Bruno i Misia, bo tak miała na imię suczka, zakochali się w sobie.  

Misia urodziła dużo słodkich szczeniaczków i te słodkie szczeniaczki jak dorosły, też urodziły szczeniaki...
I tak zadowolona Alicja  z dużą wilczą rodziną żyła długo i szczęśliwie.

Opole, 1 marca 2015
  
autor: Magdalena Gasztych
wiek: 6,5 roku
klasa: II
Praca zgłoszona na konkurs organizowany przez Wrocławskie Biuro Promocji Dobrych Książek pod hasłem: "A to moja bajka właśnie".

Opowiadanie napisane samodzielnie zarówno w rękopisie jak i w druku (Microsoft Word) oraz ilustrowane osobiście przez autorkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz